Plaże są fajne, ale może to kwestia przyzwyczajenia.
Uwielbiam wodę i zawsze muszę do niej wleźć, nieważne ile ma stopni. A jak są duże fale to mam niesamowitą radochę
Najlepiej na plaży jest kiedy nie ma słońca i dzikich tłumów. A schudnąć całkiem łatwo, jeśli pluskasz się w wodzie i chodzisz plażą po 10 czy 20 km dziennie.
Nie cierpię za to wściekłego słońca, tłumów ludzi, smrodu ludzi, kremów do opalania i gofrów. Krem do opalania w ogóle uważam za obrzydlistwo - klei się toto, nie wsiąka, a potem człowiek ma na sobie cały napotkany kurz i mase pryszczy.
Nie cierpię się opalać. Ale łażenie po plaży i pluskanie się w wodzie podczas ponurych dni lub wieczorami to wspaniała rzecz.
Plaże to także popularne miejsce na pochlejparty trójmiejskiej młodzieży. Ale to już inna sprawa.